Ostrzelany trolejbus w Tychach. Prezes TLT chwali kierowcę

W czwartek, 8 lutego, policjanci zwalczający przestępczość przeciwko mieniu zatrzymali mężczyznę, który we wtorek, 6 lutego, strzelał w kierunku odjeżdżającego trolejbusu linii B.
Jest to 37-letni tyszanin. Został zatrzymany około południa w swoim mieszkaniu, gdzie policjanci znaleźli również broń pneumatyczną, która mogła - jak czytamy na stronie internetowej tyskiej policji - „służyć do popełnienia przestępstwa”.
„_Usłyszał już zarzut zniszczenia mienia poprzez oddanie strzału z broni pneumatycznej w kierunku trolejbusu czym naraził jego pasażerów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia_”, napisano na stronie KMP Tychy.
Mężczyzna przyznał się do strzelania. Grozi mu do 5 lat więzienia. Na razie został objęty dozorem policyjnym.
We wtorkowe południe, 6 lutego, za kierownicą trolejbusu linii B siedział 41-letni kierowca, który w Tyskich Liniach Trolejbusowych pracuje od 3 lat, ale wcześniej też był kierowcą.

Strzałów nie słyszał. Zareagował dopiero wtedy, gdy usłyszał trzask pękających szyb. Natychmiast skojarzył to z mijaną na przystanku osobą, która miała jakiś przedmiot mogący spowodować rozbicie szyb. Kiedy zatrzymał trolejbus, rozejrzał się, czy sprawca tego zdarzenia jest w pobliżu. I dopiero, jak upewnił się, że go nie ma, wtedy dopiero otworzył drzwi i wypuścił pasażerów. Był tak zaskoczony całą sytuacją, że trudno mu nawet opisać emocje, jakie mu towarzyszyły w tamtym momencie

- opowiada Marcin Rogala, prezes Tyskich Linii Trolejbusowych.
Zdaniem prezesa TLT, zachował się bardzo prawidłowo i odpowiedzialnie.
- To, że zanim otworzył drzwi, sprawdził, czy człowiek, który mógł komuś wyrządzić krzywdę jest w pobliżu, zasługuje przynajmniej na pochwałę. To świadczy o wielkiej trosce o bezpieczeństwo pasażerów - mówi prezes Marcin Rogala.
Wymiana szyb kosztowała ok. 5 tys. zł. Na razie spółka zapłaciła z własnej kieszeni, ale zamierza domagać się zwrotu tych kosztów od sprawcy.