Pytanie ilu z Was o tym zdecyduje, bo niska frekwencja wyborcza, to problem polskiej demokracji od lat. Także na tym najniższym szczeblu samorządowym, tym, od którego najbardziej zależy nasze codzienne życie. Dlatego drodzy mieszkańcy lepiej pójść i zagłosować, nawet później powierzonego zaufania żałować, ale mimo wszystko zdecydować o kierunkach rozwoju własnej gminy. Bo o nich decydują nie parlamentarzyści przy Wiejskiej w Warszawie, nie prezydent w Belwederze, ale właśnie nasi sąsiedzi, którzy zasiądą w fotelach radnych oraz burmistrzowie i wójtowie. Czyli tak naprawdę my sami.
Menedżer sportowy - zbawienie czy zło konieczne?