Sinice znów zaatakowały. To już 10 lat walki Tychów z tym problemem na Jeziorze Paprocańskim. Fontanny-aeratory zamontowane w połowie 2014 r. nie pomogły. Bo tylko wodę dotleniają, ale od tego dotleniania jej nie przybywa. A sęk tkwi głównie w płytkości jeziora. Na zakwit sinic najbardziej podatne są bowiem kąpieliska płytkie z wodą powierzchniową, czyli stawy i jeziora.
_Zdaniem specjalistów, przyczyną braku poprawy jakości wody w zbiorniku jest m.in. zbyt mała ilość wody dopływającej do zbiornika, a dopływy to wody zawierające duże ilości biogenów, co skutkuje intensywnymi zakwitam_i - tłumaczy Ewa Grudniok, rzecznik UM Tychy.
A wtedy takie kąpielisko, niestety, trzeba zamknąć.
Sinice są bowiem silnie toksycznymi drobnoustrojami, które stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia, przede wszystkim dzieci. Kąpiel w takiej wodzie może skutkować wysypką, zatruciem, a nawet uszkodzeniem wątroby i układu nerwowego
- mówi inspektorzy tyskiego sanepidu.
Zakwitowi sinic zwykle towarzyszy zmiana barwy i zmętnienie wody, ale, niestety, są też okresy, kiedy sinica pozostaje niewidoczna, a jest równie niebezpieczna.
Po 10 latach bezskutecznej walki z sinicami Tychy nie zamierzają składać broni. Wręcz przeciwnie, jest już podpisana umowa z naukowcami Uniwersytetu Śląskiego, która ich obliguje do opracowania „programu naprawy stanu środowiska Jeziora Paprocańskiego”. Ma być gotów do końca tego roku.
Sinice to jednak nie tylko problem Paprocan, od ponad pięciu lat dotyka on także zbiornik w Łące (sołectwo pszczyńskie).
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?