18 maja 2010 r. wszystkie rzeki powiatu bieruńsko-lędzińskiego przekroczyły stan alarmowy, a wkrótce ich wody wystąpiły z brzegów. Przybywało ich z godziny na godzinę. Pod wodą znikały całe domy. Z wyższych ponad lustro wody wystawały tylko kominy.
Problemem był nie tylko przybór wód, ale też obniżenie terenu wskutek eksploatacji górniczej. Miejscami obniżenie sięgało 7 m.
Do pomocy powodzianom ruszyli strażacy, głównie ochotnicy, którzy łodziami pontonowymi podpływali do zalanych domostw i ewakuowali mieszkańców.
Musisz to znać
W Kopani i Bijasowicach ewakuowano około 400 osób, w Chełmie Małym - około 60.
W całym powiecie bieruńsko-lędzińskim nieprzejezdnych było około 20 dróg. Zalana została bieruńska oczyszczalnia ścieków, było zagrożenie epidemiologiczne.
Wody zaczęły ustępować po około trzech tygodniach, ale niektórzy mogli zacząć porządkować swoje domostwa znacznie później, wszystko zależało od stopnia obniżenia terenu, na którym stał budynek
Po powodzi wiele domów zostało rozebranych, ponieważ nie nadawały się do remontu. Zniknęła m.in. cała ulica Hodowlana w Bieruniu. Mieszkańcy tamtejszych bloków zostali wysiedleni, a bloki rozebrane.
Obejrzyj dokładnie
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?