Eko-targi w Pszczynie: Oleje, kosmetyki, nabiał wprost od producenta z małych, rodzinnych firm

- Kiedyś przed Bożym Narodzeniem na Targ Pietruszkowy w Krakowie przyszedł do męża pewien pan z kresów i spytał, czy mógłby mu wytłoczyć olej z maku, bo w jego rodzinie była tradycja podawania oleju makowego na wigilijny stół. Mąż mu wytłoczył ten olej, ten od razu skosztował i rozpłakał się. Mówił, że przez całe życie szukał tego oleju i smaku dzieciństwa - opowiada żona Stefana Wójcickiego z Kalwarii Zebrzydowskiej, producenta olejów.

W Kalwarii Zebrzydowskiej ma własną tłocznię, która jest małą rodzinną firmą.

- Trzymamy się trzech prostych zasad: dobry materiał., czysto i na świeżo. Działamy "Gościńcu 4 Żywiołów", stowarzyszeniu, które zajmuje się się wytwarzaniem żywności metodami tradycyjnymi. Nie licząc kokosu i sezamu, wszystkie ziarna pochodzą z polskich upraw, małych plantacji, najlepiej rodzinnych, często z certyfikatami. Sam jeżdżę do tych plantatorów, żeby maksymalnie ograniczać koszty wywarzania naszych produktów - mówi Stefan Wójcicki, producent olejów z Kalwarii Zebrzydowskiej.

Producenci potrafią godzinami o swoich produktach. Widać pasję wytwarzania zdrowej żywności.

Damian Ogrodniczuk z Czechowic-Dziedzic zajmuje się produktami konopnymi: mydełka, ekstrakty do masażu, olejki do włosów, peelingi, maści chłodzące lub rozgrzewające, przeciwbólowe, nasionka, susz herbaciny.

- Konopie leczy. Oczywiście mówimy o polskim, a nie indyjskim. Olej konopny warto pić na czczo, po dwie łyżeczki każdego poranka - radzi Damian Ogrodniczuk. - Ziarenka można dodawać do jogurtu czy sałatek. A to nasz zestaw konopny (wskazuje na szklane naczynia z gałązkami konopnego suszu). Zalewa się to ulubionym alkoholem, zostawia na trzy tygodnie i mamy zdrowotną naleweczkę CBD.

Można kupić też ekstrakty CBD: 5-, 10- procentowe aż do 60-procentowych.

- Herbaciany susz konopny ma 2 proc. CBD, po zalaniu wodą jak herbatę CBD podnosi się do 5 proc. Można zrobić bawarkę z mlekiem, to wtedy CBD sięga do 9 proc. - tłumaczy Damian Ogrodniczuk, zapewniając, że wszystko, co sprzedaje jest jego własną produkcją: Wszystko robimy sami: od posadzenia ziarenka do produktu. Tłoczni oleju nie mamy, ale sami jeździmy je tłoczyć.

Firma Tree Nuts z Jankowic zajmuje się przetwórstwem własnych orzechów laskowych.

- Obok sadu mamy zakład przetwórstwa orzechów laskowych polskich: na olej na zimnotłoczony czy pastę z orzechów laskowych. W tej chwili pracujemy nad recepturą past orzechowych z kakao i daktylami. Ponadto weszliśmy we współpracę z manufakturą czekolady w Węgierskiej Górce, która produkuje czekolady mleczną, gorzką i biała z dodatkiem naszych orzechów. Orzechy laskowe także prażymy, ale też sprzedajemy w łupinach - mówi sprzedawca.

I jest złocisty, przyjemny w smaku olej z orzechów laskowych.

Z terenu gminy Pszczyna (z Ćwiklic) są też produkty z fermy drobiu.

- Nasz sklep nazywa się "Wiejska chata", gdzie sprzedajemy jaja od różnych kur, mamy też makarony z naszych jaj (także z dodatkiem suszonych pomidorów, szpinaku czy buraków) oraz różne przetwory, konfitury, opiekane ryby... – mówi Beata Koczy.

Producenci nabiału z koziego mleka mają swoich amatorów, ale ciągle starają się przekonać nieprzekonanych.

- Nieprzyjemny posmak koziego nabiału to tylko niepotrzebne zapachy z obory przeniesione do mleka. Kozie wyroby nie muszą śmierdzieć. To może być delikatny, pachnący serek - zapewnia Maciej Dybowski z firmy "Kozie frykasy" ze wsi Słupiec koło Pacanowa.

Wszystko, co ma na swoim stoisku to wyroby z mleka koziego świeżego niepasteryzowanego, od mleka przez masło, po świeże sery, wędzone, długo dojrzewające, pleśniowe, camembert, sery z niebieską pleśnią, parmezan, gouda,twarożki, feta... Bogaty wybór.

Sery kozie oferuje też Joachim Marczinski z "Zagrody na pograniczu" w Borucinie pod Raciborzem.
- Mamy 120 kóz, własną serowalnię, własną dojrzewalnię, wszelkie zezwolenia, badania i wszystko robimy sami. Wszystko jest bez żadnych dodatków: od mleka, twarogu, ricottę, sery podpuszczkowe i dojrzewające. Specjalnością żony są kulki czosnkowe - mieszanina ricotty, twarożku, czosnku i soli - mówi producent.

Na stoisku są też pasztet z mięsa małych koźląt oraz najróżniejsze przetwory z warzyw, w tym np. przecier z rosyjskiej odmiany pomidorów.

Na stoisku z wytłaczarkami można degustować soki. Jest np. sok z jabłka i szpinaku, a smak ... kiwi.
- Oferujemy wytłaczarki wolno obrotowe koreańskiej firmy, mające najmniejsze obroty z wszystkich na świecie, są wykonane z ultemu, więc się nie ścierają, nie niszczą. Gwarancja – 10 lat. Mają cztery wymienne przystawki (wewnętrzne sitka), więc nie tylko soki można wyciskać, ale też robić przeciery, musy, smoothie, a nawet lody -mówi Piotr Wojnowski.

Na eko-targach w Pszczynie można tez porozmawiać np. o japońskim masażu twarzy.
- Robimy go na różanym olejku tłoczonym na zimno. Taki masaż nie tylko uruchamia procesy regeneracyjne skóry, ale i działa refleksologicznie. Na twarzy, tak jak i na stopach oraz dłoniach, mamy mnóstwo punktów zwanych refleksami. Na twarzy jest ich najwięcej, a ponadto są najbliżej mózgu, więc dużo szybciej działają. Japoński masaż polega na mocnym uciskaniu tych punktów. To taka siłownia dla twarzy - mówi Teresa Faruga z Czechowic-Dziedzic.

Wszystkie te stoiska i wszystkich wystawców znajdziemy na eko-targach w Pszczynie również dzisiaj, od dziewiątej do siedemnastej.