Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa dni ze św. Walentym w Bieruniu

Jolanta Pierończyk
Wokół kościółka św. Walentego nie zabraknie jednak kramów, boż to słynny doroczny odpust bieruński
Wokół kościółka św. Walentego nie zabraknie jednak kramów, boż to słynny doroczny odpust bieruński arc / Radosław Kaźmierczak
Siedemnaście mszy w różnych intencjach, odpust i okazja do spotkania z relikwiami św. Walentego

- Kult św. Walentego był tu zawsze bardzo silny – zapewnia 80-letni ks. prałat Jerzy Nyga, bierunianin. – Zawsze na msze 14 lutego ściągały tu tłumy.

- Od dawna Ślązacy pielgrzymowali do miejsc kultu Maryjnego i tylko kilku świętych, jak np. Bryksjusz na Opolszczyźnie i św Walenty w Bieruniu – dodaje brat księdza, Roman Nyga. – Jeszcze do początku XX wieku ludzi pieszo przechodzili po 70 km, żeby tu być na to święto. Często przychodzili już tydzień wcześniej i po bieruńskich domach nocowali.

- Przeżyłem szok, kiedy te dwadzieścia lat temu znalazłem się w Bieruniu i zobaczyłem, że ludzie na kolanach podchodzą do relikwii św. Walentego, jak w Częstochowie – wspomina ks. proboszcz Walerian Ogierman.

Do dziś ludzie wierzą, że święty Walenty może pomóc. Całkiem niedawno ks. proboszcz spotkał tu gliwiczan, którzy przyjechali z chorym na padaczkę dzieckiem. Chcieli wiedzieć, kiedy tu msze za chorych się odprawia. Bo lekarze powiedzieli, że tylko cud może sprawić, iż dziecko się z tej choroby wyleczy.

Św. Walenty jest przede wszystkim patronem chorych i cierpiących. Ale dla bierunian jest to po prostu ich święty, który – jak wierzą – uchronił ich w roku 1831 od cholery, jaka wówczas zebrała bogate żniwo m.in. w pobliskim Chełmie Śląskim. Były i przypadki cudownego ozdrowienia.
U Nygów pamiętają laski, które na ścianach kościółka wieszali kiedyś ci, co odzyskiwali władzę w nogach.

Tak więc św. Walentego w Bieruniu nie ma nic wspólnego z modnymi ostatnimi laty walentynkami.

Ksiądz proboszcz nie ma nic przeciwko kultowi miłości, która prowadzi do małżeństwa, chętnie organizuje tu m.in. dni skupienia dla narzeczonych, przyznaje, że owszem zdarzają się młodzi spoza parafii, którzy upatrzą sobie to miejsce na miejsce do ślubu, ale – jak mówi – wcale nie ma ich tak dużo. – To może zaledwie 10 proc. wszystkich ślubów zawieranych w parafii – dodaje.

Nikt natomiast nie jest w stanie powiedzieć, ile ludzi bierze udział w nabożeństwach, które zaczną się już w niedzielę, 13 lutego, i potrwają przez cały poniedziałek, 14 lutego. W sumie będzie ich siedemnaście.

Pierwsza odpustowa msza – w niedzielę – już o 8.30, w intencji chorych i seniorów, podczas której będą mogli skorzystać z sakramentu namaszczenia. O godz. 14 w walencinku udzielane będzie błogosławieństwo matkom oczekującym potomstwa. O 14.30 kapłan pobłogosławi małe dzieci. O 15 rozpocznie się godzina modlitw w różnych intencjach do św. Walentego. Na godz. 16 przewidziana jest msza dla chorych i niepełnosprawnych z całego powiatu bieruńsko-lędzińskiego.

O godz. 17 specjalna msza odprawiona zostanie w kościele św. Bartłomieja, w intencji wszystkich mieszkańców Bierunia. Po mszy procesja przejdzie do Walenciaka. Po drodze procesja zatrzyma się na krótką modlitwę przy pomniku patrona, który stanął we wrześniu 2008 roku.

O północy odprawiona zostanie msza w intencji strażaków (na pamiątkę 2. pożaru kościółka, który wybuchł właśnie w nocy). O szóstej zanoszone będą prośby o nowe powołania kapłańskie, o siódmej powinni się zgromadzić członkowie parafialnych stowarzyszeń i grup modlitewnych. O 8.30 msza odprawiona zostanie w intencji tyszan, o godz. 10 – w intencji mieszkańców Imielina, Chełmu i Goławca. Na godz. 13 do walencinka powinni pospieszyć mieszkańcy Kołdunowa, Urbanowic i Górek, na 14.30 – lędzinianie.

Na godz. 16 w walencinku zaplanowano specjalną mszę dla narzeczonych. O 17 rozpocznie się msza dla Zakościółka i dobrodziejów parafii. Dzień modlitw zakończą o godz. 18 uroczyste nieszpory i modlitwy za zmarłych.

Uroczysta suma odpustowa, jak zwykle odprawiona zostanie w kościele św. Bartłomieja. Rozpocznie się o godz. 11.30. Wezmą w niej udział kardynał Stanisław Nagy oraz arcybiskup Damian Zimoń.


NASZA SONDA:

Andrzej Czyżewski, architekt z Tychów
Ja osobiście uważam, że walentynki to święto idiotyczne, na siłę hałaśliwie forsowane. Powody? Jest ich co najmniej kilka. Po pierwsze, że jestem już zapewne zgryźliwym staruszkiem. Po drugie - zakochanie, miłość jest, dla mnie przynajmniej, stanem intymnym, bardzo prywatnym, nie znoszącym upubliczniania. Po trzecie - nieznośna zupełnie jest ta cała otoczka reklamowa, która towarzyszy walentynkom. Nieznośne jest traktowanie tego święta przede wszystkim jako pretekstu do kolejnych prezentowych zakupów. Wszystko razem wzięte jest po prostu trudne do zniesienia.

Beata Wąsowska, malarka z Tychów
O tym, że jest takie święto dowiedziałam się na lekcjach angielskiego w szkole. Wtedy ubolewałam, że nie ma go w Polsce. Bo walentynki są ważne dla młodych. Poszukując miłości, szukają okazji by ją wyrażać i otrzymywać jej dowody. Powierzchowność tych deklaracji nie ma znaczenia, bo nie rozumiemy jeszcze wtedy, że zakochanie top coś innego niż miłość. "Kocham cię" znaczy zwykle, że "jestem w tobie zakochany" - a to coś zupełnie innego. Miłość to stan, który nie mija, lecz pogłębia się, dlatego w dorosłym życiu to święto nie jest już tak ważne. Jeśli nauczymy się dostrzegać miłość w zwykłych gestach ludzi wokół nas, walentynki przestają być potrzebne.

o.Emil Pacławski, proboszcz tyskiej parafii świętych Franciszka i Klary
Walentynki to święto z importu, podobnie jak Halloween, tylko mniej groźne. Samo przesłanie związane z dniem św. Walentego jest bardzo pozytywne. Obdarowywanie się symbolicznymi upominkami będącymi dowodami sympatii czy miłości wyrasta przecież z osobistej kultury. Gdyby jeszcze "odpoganizować" walentynki i zrehabilitować św. Walentego, patrona zakochanych i ... chorych na epilepsję, to dzień 14 lutego byłby i sympatyczny, i chrześcijański.
Niestety, podobnie jak św. Mikołaj i Boże Narodzenie, św. Walenty wpisuje się w komercyjny kanon naszego społeczeństwa.

Agnieszka Kijas, tyszanka z pokolenia walentynkowego
Uważam, że każda okazja jest dobra, by sobie okazać uczucie, zatrzymać się w tym pędzie życia, spojrzeć w oczy i powiedzieć "kocham cię". To nic, że witryny sklepowe bombardują nas widokiem serduszek, że reklamy narzucają nam to święto - taki świat! Mikołaj czy Boże Narodzenie też dla handlu jest towarem, który chce jak najlepiej sprzedać. Ale tylko od nas samych zależy, czy przeżyjemy ten bądź co bądź piękny dzień jak wszyscy, wedle narzuconych wzorców, czy znajdziemy swój własny, indywidualny sposób i zbudujemy niepowtarzalne chwile, do których będzie się wracać pamięcią. JOL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bierun.naszemiasto.pl Nasze Miasto