Autobus wjechał w wiatę w Bieruniu na dworcu

Przewrócona latarnia i roztrzaskana wiata przystankowa, to efekt nocnego manewru kierowcy autobusu linii 54 na dworcu autobusowym w Bieruniu. W poniedziałek o godz. 22.19, wjechał w przystanek, bo jak tłumaczył policji, chciał ominąć rozbite na drodze szkło.

Tyle, że po całym zajściu odjechał do zajezdni. Jak podkreśla Artur Słomiński, dyżurny Straży Miejskiej w Bieruniu, jeśli sytuacja miałaby miejsce kilka minut wcześniej, mogłoby skończyć się tragedią. - Tuż przed przyjazdem autobusu, z przystanku odszedł pieszy - zauważa Słomiński.

Strażnicy choć na miejskim monitoringu samego wypadku nie widzieli, to kamera pokazała obraz przed i po tuż zdarzeniu. - Całe zajście widzieli natomiast pasażerowie autobusu 31, który również przyjechał na dworzec - tłumaczy - Dlatego niezbite dowody są - dodaje. Z zatrzymaniem kierowcy nie było jednak problemu, bowiem sam, tuż po zajściu, zgłosił sprawę dyspozytorowi, ale i tak postanowił jechać dalej do zajezdni. Tam czekał już na niego patrol policji z alkomatem.

- Wiadomo, że kierowca z 23 letnim stażem pracy był trzeźwy. - mówi Katarzyna Skrzypczyk, rzeczniczka bieruńskiej policji. - Dlatego ukarano go tylko 200 zł. mandatem - dodaje.
Większe reperkusje może mieć ze strony pracodawcy. Ryszard Cichy, kierownik działu logistyki PKM Tychy, zapowiada wyciągnięcie konsekwencji.

- Nie może być tak, że kierowca odjeżdża z miejsca zdarzenia - zaznacza kierownik - Nie zabezpieczył go. Tam została przewrócona latarnia pod wysokim napięciem. To niedopuszczlane - dodaje. Przyznaje jednak, że z tym kierowcą nigdy wcześniej problemów nie było, a w zawodzie pracuje od 23 lat.

Kierowca tłumaczył, że o wiatę zahaczył, kiedy chciał ominąć rozbite w zatoce szkoło, ale autobus zbyt mocno zarzuciło. Straty oszacowano na około 15 tys. zł. Wiata i latarnia nadają się tylko do wymiany. Pokryje ją polisa PKM-u Tychy.